Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bocian. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bocian. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 15 maja 2011

Pierwsze kroki po upadku

Stowarzyszenie Olsztyn Wschodni oraz Pub Beczka zapraszają na pierwszy seans z cyku: Clint Eastwood w Beczce. Na pierwszy rzut idzie Sztandar Chwały. Zapraszamy wszystkich zainteresowanych. Wstęp bezpłatny!

Tak. Staramy się. Wstajemy tak rok po roku. Szczegóły tutaj: http://www.facebook.com/event.php?eid=225903837423006

środa, 11 maja 2011

Próżne zapowiedzi aktywizacji

Powoli wszystko wraca. Po trochu nie żyjemy. Po trochu funkcjonujemy lepiej niż kiedyś. Tak już bywa. Nie czekacie na nas z niecierpliwością. Wiemy o tym. Mieliśmy w tym spory udział. czas na czystą kartkę. Będzie o czym pisać. Już niedługo...

środa, 20 października 2010

Rozbite popołudnie

Wydany nakładem Staromiejskiego Domu Kultury w Warszawie tomik poetycki p.t. „Pracowite popołudnie” jest debiutem Literackim Natalii Małek. Ta urodzona w 1988 roku studentka anglistyki i amerykanistyki na Uniwersytecie Warszawskim jest przedstawicielką najmłodszego pokolenia poetów, śmiało wchodzących na salony literackie. Większość odbiorców pierwszy raz zetknęła się z twórczością poetki w trakcie lektury „Solistek” – antologii współczesnej polskiej poezji kobiecej. Droga literacka Małek zaczęła się , więc nieco inaczej niż droga wielu innych twórców. Najpierw antologia – a dopiero później debiut.Jest to jednak znak naszych literackich czasów.
„Jestem pełnoletnia w każdym stanie Ameryki” tak zaczyna się wiersz Malek p.t. „Wszystkie stany”. Ten incipit odgrywa istotną rolę w odbiorze całego tomiku. Malek wskazuje w wielu tekstach na swoją dojrzałość, nie zapominając jednak o dopiero co skończonym dzieciństwie, które to raz za razem przypomina o sobie w małych rzeczach kształtujących dzień powszedni (jak zamiłowanie do lemoniady z miętą zasygnalizowane w wierszu: Czym można się wkupić).
Pełnoletnia Malek pija „ soki zbyt gęste do wódki”( [Gdy zjadłam koktajlowe pomidorki], sporo czyta ( Kundera, Feringhetti , Heaney] i lubi chodzić do kina na francuską Nową Falę ( Dzień na prowincji) . Wyłania się więc z tego opisu obraz osoby wykształconej a w najgorszym wypadku aspirującej do odgrywania roli inteligenta ( w tym przypadku inteligentki). W wizerunku tym jest jednak pewna rysa , spowodowana prawie infantylną formą niektórych wierszy. Rysa ta wskazuję też na główny problem tomiku: na jego kolosalną nierówność. Obok wierszy co najmniej dobrych takich jak choćby tytułowe „Pracowite popołudnia” mamy tu też wiele tekstów, które w moim odczuciu nie powinny tu się znaleźć ze względu albo to na swoją banalność( Munszijet Nasser- opis katastrofy w kairskich slumsach może być nawet i wzruszający tyle, że tekstów związanych z tragediami spotykającymi ludzkość były już miliony a ten nic nowego nie wnosi zarówno pod względem literackim jak i publicystycznym), albo na słabą formę poetycką ( Para- filia), albo na jedno i drugie(Tamte wiersze).
Warto się więc zastanowić gdzie jest problem? Bowiem zastanawiające jest to jakim cudem autorka posiadająca nieprzeciętne możliwości poetyckie „ dopuszcza się” w swoim debiutanckim tomiku utworów tak słabych i kontrastujących z resztą?
W mojej opinii problem nie leży do końca po stronie autorki, lecz tkwi on w kwestii redakcji ( w tym przypadku redaktorką wydania jest Kamila Pawluś). Nie jest to pierwszy i zapewne nie ostatni taki przypadek. Warto wspomnieć o wydanym niemalże w tym samym okresie tomiku Michaliny Janyszek- Kujawy, który rozbity niemiłosiernie przez redaktor wydania Bernadettę Darską ,broni się chyba jedynie tylko dzięki sporym możliwościom poetyckim autorki. Malek takiego szczęścia nie ma. W imię spójności dzieła i pewnego konceptu redaktorki zrezygnowano z części jej utworów nie pasujących do schematu (wspomniała o tym sama autorka na spotkaniu literackim w Olsztynie, którego to autor recenzji był uczestnikiem) i o ile nie jest to rzecz niezwykła to nieszczęściem Malek jest to, że w tym wypadku dokonano chyba jednak niezbyt trafnych wyborów.
Można jednak te wszystkie niedoskonałości zrzucić na karb debiutu autorki w świecie literacko- wydawniczym. Debiutu wskazującego momentami na spore możliwości poetyckie , ale patrząc przez pryzmat tomiku jako całości- co najwyżej przeciętnego. Wypada mieć nadzieję, że wraz z kolejnymi pozycjami w dorobku autorki będzie lepiej. Bo lepiej być zdecydowanie może.

Natalia Malek, Pracowite popołudnia, Staromiejski Dom Kultury, 2010

Krzysztof Kapinos

środa, 6 października 2010

Ewa Wyczółkowska- teksty

Spacer
wyschła nam pora roku. w powietrzu unoszą się oburzone ptaki.
czuję na sobie zapach chłopców z pomostu. pot i alkohol
wychodzą porami. cień, jak zwykle, nadąża za krokami.
skręcam do lasu; szyszki i patyki wchodzą do sandałów.
boję się ścieżek, zwierzęta czują mój zapach. ten hałas
jest przejmujący.
nie pasujemy tutaj. ja ze swoją cywilizacją.
rozumiem się z drzewami. mówią, że nie powinnam tu być.
tak jak ty: "nie obrażaj świętości",
gdy zaczęłam rozmowę od słów: "przyroda jest obskurna."

parszywe słońce zaszło. pod kładką pająk utkał sieć,
więc integruję się z ziemią. zieleń nie dba o swoje liście.
dawno nikt tu nie sprzątał,
prawie potknęłam się o martwe drzewo.

skrzydła budzą mnie z letargu.
powietrze robi się coraz cięższe,
owady wyczuły, że jestem.

wracam do siebie. zostawiam ślady
trzy pety i trochę zdechłych myśli.
gdzieś nade mną latają samochody.

klamra (do włosów)
ostatnia nadzieja w tym, że moje włosy pachną ładniej niż spalone liście.
jestem werterem albo po prostu chce mi się płakać. na przystankach,
w autobusach; kiedy drzwi zamykają się na ramieniu, bo kierowca
nie umie skończyć w żonie na czas, żeby szczęście było dualne,
żeby lekko otworzyła usta i on mógłby przygryżć mocno swoje.

zamiast słów wolę noże. przegląda się w nich wygodniej,
obraz, który powstaje, jest wiarygodny. zero czerwieni,
tylko plamy.

jak to powiedziała dziewczyna, w której powinnam była się zakochać -
'jestem smutnym człowiekiem, nie mam sił na ironię.' nie chodzę do
centrum handlowego Alfa, (prawie jak Eiffla, a później to już tylko I fly)
żeby wypróbować siodełko na rowerze. wiem tylko, że grzebień służy
do czesania, ale jakoś z włosami nie wiemy, jak go używać,
nawet prawa ręka przyznaje rację głowie.

potrafię całymi dniami leżeć na podłodze, ale nie umiem odchodzić.
papieros spala się coraz szybciej. pierdolony bełkot i mucha obok puszki.
ostatnia nadzieja w tym, że chociaż przecinki mają ładny dom.

Poranek
chciała napisać o poranku, ale witkacy wspomniał o narkotykach
i rzeczywistość zaczyna się burzyć. ciężka cegła przecina powietrze.

mówi do odbicia w łyżeczce, że wszystko się rozsypało.
gnije. marnieje. usycha. wiotczeje. blade wargi całują powierzchnię.
z czułością dotyka ścian, które stają oporem. mury zwykle są
przeszkodą. wyobraź ją sobie wtedy i powiedz, że otwieranie
ust nie komplikuje.

świat paruje, jest gęsty. zimny i tak samo świeży jak mleko.

Ewa Wyczółkowska- przyszłoroczna maturzystka posiadająca już albo dopiero lat 19. Można ją spotkać głównie i najpewniej w Olsztynie.

wtorek, 5 października 2010

Małe kopiuj-wklej dla aktywnych kuturalnie

7 października (czwartek) godz. 17.00, Kamienica Naujacka MOK, ul. Dąbrowszczaków 3

Pierwsze po wakacjach spotkanie Klubu Literackiego Młodych

Klub prowadzony od 1986 roku przez Iwonę Łazicką-Pawlak zrzesza literacko uzdolnioną młodzież z Olsztyna i okolic. Powstał spontanicznie po kolejnej z edycji Konkursu Poetyckiego dla Młodzieży Szkół Ponadpodstawowych. Głównym celem była i jest integracja młodzieży zainteresowanej literaturą oraz doskonalenie warsztatu literackiego. Spotkania warsztatowe odbywają się raz w tygodniu – we czwartki, a rozmowy o literaturze, praca nad własnymi tekstami przynoszą wymierne efekty. Potrzeba zapisania dorobku twórczego młodych poetów dosłownie „zaowocowała” w 1996 r. wydawniczą serią debiutów pn. "Owocarnia". Autorami są młodzi ludzie związani
z Klubem. Seria debiutów pomyślana jest jako poetycka „dokumentacja" dokonań twórców najmłodszego pokolenia, bowiem wiersze szesnasto- czy siedemnastoletnich poetów powstawały w okresie wcześniejszym, gdy ich autorzy mieli lat czternaście czy piętnaście. Trudno więc mówić o zamierzonej, jednolitej twórczo prezentacji, tomiki te są raczej interesującą zapowiedzią poetycką. Do chwili obecnej ukazały się zbiory poezji: Marcina Cieleckiego: "węsząc za...", Mileny Piskorskiej: "Świece pod korcem", Marty Dramowicz: "Poboczem A-4", Jacka Bały "Połykanie brzegów", Piotra Makowskiego „Niektórzy mają się lepiej” oraz zbiór opowiadań Marty Syrwid "Czkawka". Utwory młodych twórców ukazały się także w dwóch numerach pisma literacko-artystycznego "Undergrunt". Dla wielu członków Klubu Literackiego Młodych twórczość literacka nie była jedynie przygodą młodości. Nadal piszą
i publikują swoje teksty „w ogólnopolskich wydawnictwach, m.in. Piotr Siwicki, Jacek Bała, Marcin Cielecki, Grzegorz i Wojciech Giedrysowie, Marta Syrwid, Piotr Makowski, Filip Onichimowski czy Michalina Janyszek-Kujawa, której debiutancki tom „Wiersze dokonane”, wydany przez Oddział Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w Olsztynie, w serii Biblioteka Autorów z Warmii i Mazur, ukazał się w bieżącym roku. Już teraz zapraszamy na spotkanie z Michaliną Janyszek-Kujawą, które odbędzie się 13 października o godzinie 18.00 w Kamienicy Naujacka MOK.



7 października (czwartek) godz. 18.00, Galeria Amfilada MOK, ul. Dąbrowszczaków 3

„Natura przyrody”- wernisaż wystawy pasteli Aleksandra Wołosa

Wernisażowi towarzyszyć będzie mini koncert muzyki klasycznej; wystąpią : Milena Juśkiewicz – skrzypce, Katarzyna Zyskowska – skrzypce, , Wiktoria Borkowska – skrzypce, prowadzenie: Dorota Obijalska



Aleksander Wołos (ur. 1934) jest absolwentem Wyższej Szkoły Rolniczej w Olsztynie, doktor habilitowany nauk rolniczych. Do 1982 r. był pracownikiem naukowym Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie. Wielokrotnie nagradzany i wyróżniany za osiągnięcia naukowe i dydaktyczno-wychowawcze (m. in. Medalem Komisji Edukacji Narodowej). Samouk w dziedzinie sztuk plastycznych, swoją karierę artystyczną rozpoczął w piśmie akademickim "Życie Kortowa" oraz w dzienniku regionalnym "Głos Olsztyński". Rysowanie, malowanie i rzeźbienie stało się jego życiową pasją. Rysunki Wołosa były publikowane m.in. w "Panoramie Północy", "Naszej Wsi", miesięczniku "Warmia i Mazury" oraz w tygodnikach ogólnopolskich: "Szpilki", "Karuzela", "Polityka", "Wprost", a także w prasie niemieckiej, austriackiej i jugosłowiańskiej. Przez ponad trzydzieści lat swoje humory polityczne, a także pastelowe satyry zamieszczał w "Gazecie Olsztyńskiej". Obecnie współpracuje z "Posłańcem Warmińskim". Jest autorem czterech zbiorków rysunków satyrycznych oraz trzech albumów: "Pastelowy humor", "Głowy i główki" oraz "Akweny". W swoim dorobku, poza niezliczoną ilością rysunków i ponad setką projektów okładek, artysta ma 46 wystaw indywidualnych i udział w ponad stu wystawach zbiorowych w Polsce oraz za granicą (w tym w Belgii, Jugosławii, Turcji i Włoszech). Wielokrotnie nagradzany i wyróżniany. Jest laureatem Nagrody Prezydenta Miasta Olsztyna (2002) oraz Krzyża Kawalerskiego OOP (2004). Liczne prace Wołosa znajdują się m. in. w Muzeum Karykatury w Warszawie, Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie oraz zbiorach prywatnych.



8 października (piątek) godz. 16.00 , Galeria Rynek MOK, ul. Stare Miasto 24/25

Wernisaż wystaw fotograficznych: 1956 Węgry oraz 1000 lat przyjaźni polsko-węgierskiej

(przygotowanej przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Ambasadę Republiki Węgierskiej)



9 października (sobota) godz. 19.00, Sala kameralna amfiteatru, ul. Okopowa

Koncert z cyklu Olsztyńskie Dobranocki Bluesowe. Asia Pilarska (git., voc) Krzysztof Gąszewski (harm).

Prowadzenie – Sławek Wierzcholski



Asia Pilarska znana jest jako wokalistka bluesowa, kompozytorka i autorka piosenek o nietuzinkowym głosie. W trakcie swojej dotychczasowej kariery występowała zarówno w Polsce, jak i za granicą obok takich wykonawców takich jak m.in.: Martyna Jakubowicz czy Krzysztof Ścierański. Współtworzyła też żeńskie trio bluesowe Woman Blues Band,z którym nagrała płytę „Tam, gdzie zaczyna się mój świat”. Talent Joanny Pilarskiej szybko został zauważony i wokalistka ta wielokrotnie nagradzana była w ogólnopolskich i międzynarodowych konkursach. Dwukrotnie uplasowała się na 3 pozycji w kategorii bluesowa wokalistka roku w ankiecie kwartalnika „Twój Blues”. Krzysztof Gąszewski, utalentowany harmonijkarz, w swojej karierze nagrywał płyty bądź koncertował z wykonawcami najróżniejszych gatunków i stylów. Nie zapomina też o korzeniach harmonijki występując na wielu bluesowych festiwalach. Na najbardziej prestiżowym festiwalu harmonijkowym na świecie w Trossingen w Niemczech otrzymał statuetkę za zajęcie 2 miejsca w kategorii "jazz diatonic". Ostatnio najczęściej koncertuje z Joanną Pilarską i brytyjskim Kev Fox Band.



Uwaga! Impreza biletowana. Bilety w cenie 25 zł do kupienia w Spichlerzu MOK, w Galerii Rynek MOK oraz na www.mok.olsztyn.pl



10 października (niedziela) godz. 17.00, Kamienica Naujacka MOK, ul. Dąbrowszczaków 3

Koncert Zespołu Wokalnego Moderato ,,Leć piosenko moja w dal”



Zespół wokalny „Moderato” powstał w kwietniu 1984 r. w Olsztynie. Początkowo była to grupa żeńska, wywodząca się z chóru Zespołu Pieśni i Tańca „Olsztyn”, później dołączyli także mężczyźni – również z zespołu „Olsztyn”,
a także z chóru olsztyńskiej rozgłośni Polskiego Radia. Od początku pieczę nad zespołem sprawuje Włodzimierz Jarmołowicz, który opracowuje muzycznie wszystkie prezentowane przez chór pieśni i jednocześnie komponuje nowe utwory. Na fortepianie, również od 1984 r., akompaniuje zespołowi Alina Malinowska. Repertuar Moderato to przede wszystkim kolędy, pieśni patriotyczne, wojskowe, ludowe oraz przedwojenne i współczesne przeboje muzyki rozrywkowej. Włodzimierz Jarmołowicz dba o to, by piosenki chóru były melodyjne, łatwo wpadające w ucho, o niebanalnych tekstach. Zespół wykonuje m.in. pieśni Bułata Okudżawy, Jerzego Petersburskiego, sporo też Włodzimierza Jarmołowicza, który swoje kompozycje opiera często na wierszach Marii Zientary - Malewskiej czy Juliana Tuwima.





Pozdrawiam

Informacja kulturalna

(89) 522 13 70

zapisy@mok.olsztyn.pl

www.mok.olsztyn.pl

niedziela, 5 września 2010

Krótki raport o...

2 września w Antykwariacie przy ulicy Curie- Skodowskiej odbyło się spotkanie poetyckie z Natalią Małek. Dwukrotnie nominowana do nagrody Bierezina autorka przedstawiła swoim odbiorcom teksty, które znalazły się w jej debiutanckim tomiku poezji pt. Pracowite popołudnie.
Spotkanie poprowadził Michał Krawiel a tłem muzycznym zajął się Sourone.Samo spotkanie odbyło się w swobodnej atmosferze. W jego trakcie rozgorzała , zainspirowana przez prowadzącego, dyskusja na temat literatury kobiecej w Polsce. Było to związane z "obecnością" autorki w antologii poezji kobiecej p.t. Solistki.
Po spotkaniu odbyło się after-party w klubie Carpenter Inn.

niedziela, 4 lipca 2010

Porozmawiajmy o obłędzie

Gdyby podjąć się zadania odszukania w polskiej literaturze książek a nawet mniejszych tworów literackich, których to tematyką jest szaleństwo (zarówno krótko jak i długotrwałe) nasza misja miałaby duże szanse zakończyć się fiaskiem. Z różnych względów jest to zagadnienie rzadko poruszane przez naszych rodzimych twórców i można by ją śmiało określić, jako „białą plamę” na mapie tematyki polskiej literatury.
I tak na początku 2010 roku ta „biała plama” stała się odrobinę mniejsza, odrobinę uboższa. Zmniejszyła się ona dzięki książce Daniela Odiji „Kronika umarłych”. „Kronika…” została wydana sumptem warszawskiego wydawnictwa W.A.B. w ramach serii wydawniczej „…archipelagi…” . Wcześniej w serii tej publikowano książki m. in. : Manueli Gretkowskiej, Wojciecha Kuczoka oraz Mariusza Sieniewicza. Obecność Odiji w tym gronie nie jest w żadnym wypadku przypadkowa. „Kronika umarłych” to szóste wydawnictwo w dorobku słupskiego pisarza. Zasłynął on w 2004 roku nominowaną do Nike powieścią „Tartak”.

Odija w swojej twórczości skupia się głównie na życiu marginesu, a akcja jego utworów dzieje się głównie w okolicach dobrze znanych autorowi- na Pomorzu. Tym razem zmienił on jednak warstwę opisywaną i obserwowaną. Główni bohaterowie „Kroniki …” to reprezentanci na ogół klasy średniej: dziennikarz, niespełniony artysta a nawet ksiądz. Główny tok akcji toczy się wokół postaci Mateusza niespełnionego muzyka , który po serii niepowodzeń wraca do swojego rodzinnego Kostynia (można to fikcyjne miasto bezproblemowo utożsamić z rodzinnym miastem Odiji- Słupskiem) z Warszawy. Mateusz to osobnik aspołeczny skłonny do urojeń i fobii. Zresztą każdy z bohaterów na swój sposób jest skażony psychicznie. Formy skażenia są różnorakie: od wątpliwości dotyczących swego powołania w wykonaniu księdza Jana po prawdziwą chorobę psychiczną Mateusza.

Najnowsza książka Odiji jest przesiąknięta „wewnętrznością” . Na pierwszy plan autor zdecydowanie wysuwa kwestie przeżyć duchowych bohaterów zostawiając poniekąd fabularność opisywanej przez siebie historii na dalszym planie. Forma jaką używa do osiągnięcia swojego celu jest całkiem ciekawa. Wiele scen zawartych w utworze ma wydźwięk wręcz groteskowy. Przykładem może być plaga szczuraków tj. nieco-szczurów, nieco-ludzi, które to zaatakowały szkołę , w której uczy jedna z bohaterek książki- Agata. Ogólnie można ulec złudzeniu, że „Kronika…” jest ulepiona z brudu: brudu psychiki, brudu życia, ale też brudu postaci- śmierdzących potem, ogorzałych przez wódkę albo naznaczonych przez krosty na ciele. Nieidealność postaci jest momentami wręcz absurdalna, ale być może dzięki temu stają się one nam bliższe. Są to postacie z naszego sąsiedztwa, osoby które znamy, ale nie chcemy być ich przyjaciółmi.

Mimo wszystko książka Odiji się nie broni. Jest ona wprawdzie napisana sprawnie( czuć bądź co bądź klasę dojrzałego prozaika), jednakże nie potrafi ona na dłużej przykuć uwagi czytelnika. Tak więc te 330 stron czasem czyta się tylko po, to aby zakończyć czytanie książki. Aby „zaliczyć” daną pozycję i odłożyć ją na półkę. Co sprawia , że mamy takie odczucia dotyczące książki? Paradoksalnie to, co można zaliczyć do plusów tego utworu, czyli postacie i język. Ciężko bowiem z pasją śledzić losy bohaterów, którzy są w najlepszym wypadku nam obojętni. Przez to, ze każda z postaci okraszona jest jakimś skrzywieniem, żadna z nich nie wzbudza w nas większej sympatii, co powoduję że ich losy nie bardzo fascynują. A co do języka… książka jak już wcześniej napisałem napisana jest sprawnie, ale sama sprawność prozatorska nie wystarczy aby utrzymać w przekonaniu czytelnika ,że czas, który poświęcił na przeczytanie, bądź co bądź nie najkrótszej książki, to nie czas stracony. „Kronika…” jest zbyt rozwlekła i spokojnie mogła być o co najmniej sto stron „lżejsza”. Poza tym zdarza się Odiji korzystać z prostych chwytów literackich co prowadzi do budowania zdań schematycznych i nic nie wnoszących.

„ Kronika umarłych” Daniela Odiji poprzez poruszenie tematyki szaleństwa , z pewnością wpisuję się w annały literatury polskiej, jako utwór nietypowy, a wręcz nowatorski. Niestety nie wpisuję się jako utwór więcej niż przeciętny. Ot, po prostu kolejny, sprawny twór stworzony przez dobrego prozaika.

Daniel Odija, „Kronika umarłych” , Wydawnictwo W.A.B. , Warszawa, 2010

Krzysztof Kapinos

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Karol Ketzer- wiersze

trwałe uszkodzenia ciała

jeżeli chodzi o być albo nie być
to z przymusu
bywam
sopoccy taksówkarze
wydoją cię do ostatniego
grosza

ptaki tuż przed wschodem słońca
zaczynają wariować
może zły duch który w nie wstępuje
tak samo jak ja
chciałby
pocałować chociaż rąbek twojej sukni

z takim samym zapałem
przyjąć zakazany owoc
do samego końca
uśmiechając się

poezja rozpina mi rozporek
i nie mogę nic z tym zrobić ponieważ
na droższe prostytutki mnie nie stać

błogosławieni

którzy widzieli a mimo to
nie uwierzyli

błogosławiony pod poduszką
rewolwer

tera-ele-ktrono-volt


tutejsze syreny nie mają nic
wspólnego z policją
czy myślałeś kiedyś że kostki lodu
w twojej whiskey
to czyjeś łzy ?
pytają czasami

na chwilę widocznie smutnieją
ale szybko przechodzi
pózniej już tylko posłusznie
oddają się miejscowym poetom
którzy z wielkim zapałem zaraz potem
rzucają się z dziesiątych pięter

specyficzny sposób w jaki syreny poprawiają włosy
niepowtarzalne odgłosy portowego poranka
oraz skóra lepka od morskiej soli
można z czystym sumieniem uznać
za główne punkty
tej opowieści

prześlizguję się ostatkiem sił do siebie
wspomnienie o tobie chowam
w cienistym parku kilka ulic dalej

miejscowi poeci muszą nieźle zapierdalać
żeby
nasycić żarłoczność miasta które

uwielbia takie przekąski

kotwica na przedramieniu

nigdy nie myję rąk po sikaniu
w ten sposób przede wszystkim
ujawnia się mój
humanizm

niespodziewanie
zaczynam mówić językami aniołów
latem
najlepiej kochać się wcześnie rano
pewnego razu obudziliśmy się
a za oknem płonął śmietnik

na szczęście nasze sny
nie bały się pożarów

tylko prawdziwy poeta wie
jakie jest pragnienie żeby
nie być poetą
napisał kiedyś ten cały papiczek
zapewne po jednej z nocnych wizyt
przy placu Pigalle

gówno prawda
poeta nic nie wie
poeta pamięta
żeby dzień święty
święcić

i żeby tym razem się
nie schlać

Karol Ketzer-Zamieszkały obecnie w Gdańsku , urodzony w Toruniu (1986) chociaż dorastać przyszło mu w mieście Rypin, które z pewnością nie należy do zbioru polskich metropoli. Student politechniki gdańskiej, bliźnięta. Pisze od jakiegoś czasu, kiedyś głównie teksty piosenek dla zespołu Red Rain, w którym przez 3 lata miał okazję grać na gitarze elektrycznej marki Ibanez kolor czarny

środa, 26 maja 2010

Zostawmy noc tym, do kogo należy

Zdarza się , że książka na swój przekład musi czekać wiele lat, co wpływa w znaczący sposób na jej odbiór. Poprzez upływ czasu, jaki nastąpił od jej napisania traci ona na aktualności, sprawy o których mówi, dawno już przebrzmiały, co powoduje że czytelnik albo szybko porzuca lekturę, albo ten upływ czasu wpływa na ocenę książki jako całości. Są jednak utwory, które mimo upływu lat nie tracą nic a nic ze swojej mocy literackiej. Przykładem takiego dzieła jest powieść Julio Llamazaresa p.t. „Żółty deszcz”. Ten niezbyt obszerny (nieco ponad 130 stron) monolog wewnętrzny głównego bohatera został wydany w Hiszpanii pod koniec lat 80-tych. Polski przekład
( autorstwa Magdaleny Płachty) został opublikowany sumptem Wydawnictwa Literackiego Muza prawie 15 lat później w roku 2004.
Książka jak już wcześniej wspomniałem jest monologiem wewnętrznym głównego bohatera- ostatniego mieszkańca górskiej wioski Ainielle. Autor czekając na przybyszy z dołu, którzy mają niedługo znaleźć jego ciało( już na samym początku jest określone to,że bohater fizycznie nie żyje) snuje opowieść o Ainielle, o jego mieszkańcach, ale głównie o ostatnich latach jego samotności.
I to właśnie kwestia samotności odgrywa w tej książce wiodącą rolę. Bohater w trakcie życia doświadcza serii „odejść”: najpierw podczas wojny umierają mu dzieci, następnie odchodzi najstarszy syn-który wyjeżdża do Niemiec, później samobójstwo popełnia jego żona Sabina, a na końcu zdycha pies- suka, która towarzyszyła mu przez lata jego pustelniczego życia. Odchodzą też sąsiedzi-
jedni umierają, inni przeprowadzają się na niziny. Wraz z ich migracją umiera Ainielle- cały świat jaki zna główny bohater.
Bezimienny- tak można powiedzieć o bohaterze powieści Llamazaresa. Jest on bardziej symbolem niż człowiekiem, z drugiej strony posiada on w sobie tyle emocji, że nie sposób odmówić mu ludzkiego sznytu. Z jednej strony jest to człowiek racjonalny , można by go zaklasyfikować nawet jako zimnego macho(milczące relacje ze swoim najstarszym synem) z drugiej doświadczenia niezwykle go zmieniają.
Świat uwypukla mu jego starość, starość niedołężną ale i metafizyczną
( jego dom nawiedzają duchy dawnych mieszkańców wioski) . Z jednej strony go to wszystko przeraża a z drugiej uspokaja i oswaja z coraz bliższą śmiercią.
Książka Llamazaresa nie jest dziełem łatwym w odbiorze, zarówno przez formę narracji użytej przez autora, jak i tematykę. Śmierć nie ma ostatnio dobrej prasy, można by nawet stwierdzić, że jest ona odrzucana przez społeczeństwo. Llamazares pisze o śmierci, pisze o śmierci i samotności. I robi to w bardzo przejmujący sposób.

Julio Llamazares, Żółty deszcz, Wydawnictwo Muza, 2004

Krzysztof Kapinos

niedziela, 14 czerwca 2009

Poziom gówna

Z książką Filipa to było tak, że niby każdy ją przeczytał, ale jak dochodziło co do czego, to pamięć zawodziła i kończyło się na :”fajna książka, dawno ją czytałem to warto by było sobie odświeżyć pamięć”. I tak mijały lata.

Sam przyznam, że do tej grupy należałem, ale korzystając z niesamowitej ofert klubu wysyłkowego udało mi się lekturę odświeżyć. Trochę czasu już mija od jej premiery, gdyż wydana została w 2004 roku. W moim przekonaniu taki upływ czasu wpływa pozytywnie na książkę. Zmienił się świat, zmieniła się kultura, ale ludzie pozostali tacy sami. I to właśnie uzmysłowili mi „Zalani”. Onichimowski stworzył ciekawy obraz polskiej prowincji. Nazwałbym go lustrzanym odbiciem „Rancza”. Osobno tworzą one zakłamany obraz polskich wsi i miasteczek, dopiero połączone dają nam panoramę charakterów.

To, co uderza w tych opowiadaniach to połączenie groteskowości i naturalizmu. Moim zdaniem jest to jedyna możliwy zabieg literacki , który może pomóc w opisie ludzkości.

Bohaterowie „Zalanych” są prostaccy, wulgarni, brutalni a moralność to dla nich tylko frazes. Są…tacy jak my. W mniejszy lub większym stopniu. Więc jeśli macie w kieszeni trzy złote a w zasięgu wzroku katalog KKKK, to zrezygnujcie z hamburgera w McDonaldzie i kupcie tą książkę. Warto poczytać czasem o sobie.

niedziela, 29 marca 2009

W krainie trashowej łagodności

W ciągu ostatnich dwóch tygodni udało mi się zasmakować muzycznego chleba z trzech różnych piekarni, a wszystko to było dostępne w Olsztynie praktycznie za darmo.Stosując kolejność chronologiczną zacznę od koncertu, który odbył się w piątek tydzień temu w Luzaku. Gwiazdą wieczoru był zespół Canero, z którym z racji mieszkania w jednym pokoju z ich perkusistą jestem coraz bardziej zaprzyjaźniony. Była to druga okazja by usłyszeć ich nowy materia(poprzednio można było to zrobić tydzień wcześniej w Molotovie). Chłopaki zdecydowanie wzmocnili granie co wywołało pewne kontrowersję wśród ich dotychczasowych słuchaczy. Niestety wiele zepsuł ich nowy wokalista,który nie podołał wyzwaniu bycia frontmanem. Nadzieją dla chłopaków jest to że na następnych koncertach ma się pojawić nowy wokalista-na co czekam z niecierpliwością.
Dzień później w Molotovie wystąpiła legenda olsztyńskiej sceny trash metalowej i chyba ogólnie gitarowego grania-Monolith.
Zespół dał pokaz ciężkiego lecz energetycznego grania i nawet osobom które nie słuchają metalu udowodnił, że powstają w tej muzyce wartościowe zespoły. Dużym zgrzytem podczas tego koncertu było odwołanie występu zespołu Destroyer.Było to połączone z bójką, która wcześniej rozegrała się na parterze klubu.
A zakończyło się spokojnie. Olsztyńskie studenckie spotkania z poezją śpiewaną jakoś wcześniej nie powodowały u mnie palpitacji serca. Wiele chyba straciłem. Pomijając naprawdę średni toruńską wokalistkę, która była supportem to cały wieczór był ucztą dl ucha. Śmiałkowski zagrał świetny koncert. Był to popis poetycki na wysokim poziomie. Klasą jednak samą dla siebie był grający z nim olsztyński gitarzysta, którego fani określają krótko :Paco de Czamara, który na gitarze wygrywał emocję niedostępne dla zwykłego śmiertelnika.

sobota, 14 marca 2009

Z pamiętnika miejskiego aktywizatora...

16 marca (poniedziałek) godz. 17.30,

Kamienica Naujacka, Galeria CSW (III p.)

Wernisaż wystawy fotografii uczestników warsztatów „Portret”

w Centrum Sztuk Wizualnych MOK w Olsztynie odbywają się warsztaty

fotograficzne. Ich uczestnicy mają okazję zaprezentować efekty swojej

edukacji na profesjonalnej wystawie

17 marca (wtorek) godz. 18.00, Kamienica Naujacka

20 lat po upadku muru berlińskiego- gośćmi debaty na temat kina

niemieckiego i polskiego - przygotowanej z okazji Tygodnia Kina Niemieckiego

Niemieckie Niuanse - będą: Michael Schmid-Ospach - prezes Fundacji

Filmowej Północnej Nadrenii i Westfalii, filmoznawca Janusz Kijowski - reżyser

filmowy i teatralny oraz Bogumił Osiński - dziennikarz i krytyk filmowy

18 marca (środa) godz. 18.00, Kamienica Naujacka

Życie kulturalne olsztyńskich blokersów - czy ławka pod blokiem

to jedyna oferta dla młodych olsztynian?

Debata z cyklu Rozmawiajmy o Olsztynie

Czy olsztyńska młodzież się nudzi ? Co oferuje jej nasze miasto? Czy z pustym portfelem można ciekawie spędzać czas?

Czym nastoletni olsztynianie różnią się od swoich rówieśników sprzed lat?

W dyskusji, wzbogaconej ulicznymi sondami, wypowiedziami specjalistów, relacjami reporterskimi i prezentacją multimedialną, wezmą udział zaproszeni eksperci. Prowadzenie: red. Marek Jarmołowicz, Filip Onichimowski

19 marca (czwartek) godz. 17.00, Kamienica Naujacka

WIKIPEDIA - o tej powstającej w najbardziej „demokratyczny” sposób encyklopedii internetowej będą rozmawiać jej twórcy. W spotkaniu wezmą udział naukowcy z UWM, prowadzą je: dr hab. Stanisław Czachorowski, prof. UWM (czynny wikipedysta) oraz red. Łukasz Czarnecki-Pacyński. (z cyklu Kameralne spotkania z nauką)

20 marca (piątek) godz. 17.00, Spichlerz MOK

Malarstwo figuratywne - wernisaż wystawy prac Jerzego Jasińskiego

20 marca (piątek) godz. 18.00, Kamienica Naujacka

Śladami Inków - z cyklu Spotkania z globtroterem

Gość wieczoru: Justyna Żulewska (adiunkt na Wydziale Nauki o Żywności UWM) rok temu odbyła podróż do Boliwii i Peru, gdzie potomkowie dawnych Inków wciąż posługują się językiem swoich przodków - Quechua oraz podtrzymują ciekawe tradycje.

22 marca (niedziela ) godz. 17.00, Kamienica Naujacka

A dyplom tuż tuż - koncert uczniów szkoły muzycznej z cyklu Salonik muzyczny

W programie m.in. utwory Bacha, Haydna, Saint-Saënsa. Prowadzenie: Krzysztof Koziatek i Maciej Niedźwiedź.

26 marca (czwartek) godz. 18.00, Kamienica Naujacka

The One Minutes - film jednominutowy - pokazy konkursowe

27 marca (piątek) godz. 17.00, Spichlerz MOK

Otwarty Turniej Brydżowy

27 marca (piątek) godz. 17.30, Galeria Rynek

Wernisaż wystawy rzeźby Piotra Suligi

Poprzez odwoływanie się do form sztuki antycznej młody (ur. 1977) kielecki rzeźbiarz sygnalizuje kierunek swoich twórczych poszukiwań: badanie natury człowieka i podstawowych zasad jego egzystencji.

27 marca (piątek) godz. 18.00, Kamienica Naujacka

Pozwól mi być - koncert muzyki elektronicznej. Wykonawcy: Andrzej Mierzyński, Piotr Krupski, Elżbieta Mierzyńska ze specjalnym udziałem teatru Zmysł

29 marca (niedziela) godz. 11.00, Spichlerz MOK

Poranek muzyczny - koncert w wykonaniu młodych muzyków ze Szkoły Muzycznej Yamaha

31 marca (wtorek) godz. 18.00, Kamienica Naujacka

Zamoyscy - z cyklu Wielkie rody magnackie

Prelekcję o rodzie Zamoyskich wygłosi Aldona Cholewianka-Kruszyńska (autorka książki „Piękna i dobra. Opowieść o Zofii z Czartoryskich Zamoyskiej”, kustosz w Muzeum - Zamku w Łańcucie), a o wnętrzach pałacu magnackiego opowie Krzysztof Kornacki (dyrektor Muzeum Zamoyskich w Kozłówce)

W marcu w Kamienicy Naujacka można także uczestniczyć w:

warsztatach weekendowych

21-22 marca (sobota-niedziela) godz.10.00-12.00, Kamienica Naujacka

Zielono mi - wiosenne planowanie ogrodu

prowadzenie Beata Bubik - wstęp 30 zł

28-29 marca (sobota - niedziela) godz. 15.00-18.00, Kamienica Naujacka

Nie tylko zające - warsztaty plastyczne

28 marca kartki wielkanocne z Ewą Bażanowską cena 30 zł / w dniu kursu 40 zł

29 marca odręczne, ozdobne wypełnianie kartek ze Zbyszkiem Urbalewiczem

cena 20 zł / w dniu kursu 30 zł

oraz cotygodniowych kursach

Batik środy 16.00-18.00 - 50 zł

Szkoła pejzażu soboty 11.00-14.00 - 50 zł

Pastel niedziele 10.30-13.30 - 50 zł

Rysunek poniedziałki 16.30-18.30 - 50 zł

Malarstwo wtorki 16.00-18.00 - 50 zł

Informacje i zapisy: Informacja kulturalna MOK - Kamienica Naujacka,

niedziela, 1 marca 2009

Coraz większymi krokami nadchodzą Olsztyńskie Spotkania Teatralne. Repertuar jest co najmniej interesujący o czym tutaj.Mam nadzieję że nie będzie to znowu festiwal dla elity(patrz wysokie ceny biletów).

piątek, 20 lutego 2009

10 krytycznych punktów "o poezji".

1.Liczba poetów w Polsce jest ogromna.
2.Rynek wydawniczy w zaniku.
3.Brak zapotrzebowania społecznego na poezje
4.Wciąż pokutujący mit o Polsce jako kraju poezji
5.Brak awangardy w nurtach dominujących
6.Poeci starają się budować dla siebie świat, który nijak ma się do rzeczywistosci
7.Koteryjność i brak otwartości środowisk literackich
8.Poezja przeniosła się do internetu
9.Brak znajomości wśród twórców najnowszej literatury zagranicznej
10. Przekonanie o swojej roli w społeczeństwie-mylne

poniedziałek, 15 grudnia 2008

Pietnaście minut szczęścia...

Dokładnie tyle nieskrępowanej radości dostarczył mi dzisiejszy Poligon Teatralny zorganizowany przez MOK w sali przy Amfiteatrze.
Impreza miała trzy punkty kluczowe:minirecital Lucyny Kowalskiej i dwa występy grup teatralnych:Teatralnego Koła Naukowego "Rapsod" oraz Teatru "Nieskromnego"
A więc po kolei: przyznam, że recital wzbudził we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony kompletnie położony przez wokalistkę cover Stinga, z drugiej ciekawy akompaniament gitarowy braci Baranowskich. Ogólnie pani Lucyna jest ładną kobietą, ale głosu Whitney Houston nie ma.Publiczności,która przybyła w nadkomplecie się jednak podobało.
Pominę na razie punkt drugi i skupie się na Teatrze "Nieskromnym". moim zdaniem spektakl "Gry z PC" ma jedną wadę: ciężko określić o czym on jest.Założenia były bardzo dobre(sztuka oparta jest na tekstach Herberta), wykonanie jest jak na licealny teatr amatorski nienajgorsze, lecz mętność przesłania zabija radość odbioru.
No i na końcu spektakl "Rapsodu". Od razu zaznaczę, że zarówno sam Teatr jak i aktorzy grający w nim nie są mi obcy. Z dwoma dziewczynami z grupy nawet mieszkam w jednym domu(pozdrawiam jeśli to czytają). Więc jestem nieobiektywny, lecz tak naprawdę każda krytyka jest subiektywna. Powiem krótko: na etiudzie po prostu dobrze się bawiłem. Według mnie grupa świetnie wpisała się w realia stylistyki teatralnej, w której się poruszają. Jedynym minusem ich występu było to, że była to ostatnia inscenizacja "Kolczyków Izoldy" Gałczyńskiego w ich wykonaniu. Mam nadzieje, że ostatnia jak na razie.
Ogólna ocena całości: 6,5/10.

piątek, 28 listopada 2008

Hej kurwa obudźcie się!

Do tych którzy chcieli zaangażować się w projekt z Elektroliryką: jutro wieczorem pierwsze próby z Pawłem. Spotkanie odbędzie się na ulicy Katowickiej wieczorem( ok 19 niechaj będzie).Po dokładny adres proszę się zgłaszać telefonicznie do Marty. Albo do mnie na gg( jakby kogoś interesowało:10223087).Ci którzy wykorzystają ten numer dla zgrywu niech wiedzą że mam kumpli na Zatorzu i niech się zastanowią czy potrafią zbierać swoje zęby połamanymi rękoma!

czwartek, 27 listopada 2008

Imprezy

Dzisiaj o 17 w "NauJacka" będzie Świetlicki. To nie lada gratka dla miłośników literatury. A w piątek w galerii ZPAP o 17 inauguracja wystawy olsztyńskiej grupy "Art Pub".

sobota, 22 listopada 2008

Drodzy Olsztyno Wschodniowicze!

Kto będzie miał czas i chęci niech przyjdzie około 19 w poniedziałek do Sarmaty(dawny Gacek Pub, niedaleko KŚT). W planach jest rozmowa o naszych akcjach i planach, picie piwa lub innego alkoholu, gra w darta i ogólne lepsze poznanie się!

piątek, 21 listopada 2008

VariArt i my część 2


VariArt i my część 1