niedziela, 14 czerwca 2009

Poziom gówna

Z książką Filipa to było tak, że niby każdy ją przeczytał, ale jak dochodziło co do czego, to pamięć zawodziła i kończyło się na :”fajna książka, dawno ją czytałem to warto by było sobie odświeżyć pamięć”. I tak mijały lata.

Sam przyznam, że do tej grupy należałem, ale korzystając z niesamowitej ofert klubu wysyłkowego udało mi się lekturę odświeżyć. Trochę czasu już mija od jej premiery, gdyż wydana została w 2004 roku. W moim przekonaniu taki upływ czasu wpływa pozytywnie na książkę. Zmienił się świat, zmieniła się kultura, ale ludzie pozostali tacy sami. I to właśnie uzmysłowili mi „Zalani”. Onichimowski stworzył ciekawy obraz polskiej prowincji. Nazwałbym go lustrzanym odbiciem „Rancza”. Osobno tworzą one zakłamany obraz polskich wsi i miasteczek, dopiero połączone dają nam panoramę charakterów.

To, co uderza w tych opowiadaniach to połączenie groteskowości i naturalizmu. Moim zdaniem jest to jedyna możliwy zabieg literacki , który może pomóc w opisie ludzkości.

Bohaterowie „Zalanych” są prostaccy, wulgarni, brutalni a moralność to dla nich tylko frazes. Są…tacy jak my. W mniejszy lub większym stopniu. Więc jeśli macie w kieszeni trzy złote a w zasięgu wzroku katalog KKKK, to zrezygnujcie z hamburgera w McDonaldzie i kupcie tą książkę. Warto poczytać czasem o sobie.