niedziela, 29 marca 2009

W krainie trashowej łagodności

W ciągu ostatnich dwóch tygodni udało mi się zasmakować muzycznego chleba z trzech różnych piekarni, a wszystko to było dostępne w Olsztynie praktycznie za darmo.Stosując kolejność chronologiczną zacznę od koncertu, który odbył się w piątek tydzień temu w Luzaku. Gwiazdą wieczoru był zespół Canero, z którym z racji mieszkania w jednym pokoju z ich perkusistą jestem coraz bardziej zaprzyjaźniony. Była to druga okazja by usłyszeć ich nowy materia(poprzednio można było to zrobić tydzień wcześniej w Molotovie). Chłopaki zdecydowanie wzmocnili granie co wywołało pewne kontrowersję wśród ich dotychczasowych słuchaczy. Niestety wiele zepsuł ich nowy wokalista,który nie podołał wyzwaniu bycia frontmanem. Nadzieją dla chłopaków jest to że na następnych koncertach ma się pojawić nowy wokalista-na co czekam z niecierpliwością.
Dzień później w Molotovie wystąpiła legenda olsztyńskiej sceny trash metalowej i chyba ogólnie gitarowego grania-Monolith.
Zespół dał pokaz ciężkiego lecz energetycznego grania i nawet osobom które nie słuchają metalu udowodnił, że powstają w tej muzyce wartościowe zespoły. Dużym zgrzytem podczas tego koncertu było odwołanie występu zespołu Destroyer.Było to połączone z bójką, która wcześniej rozegrała się na parterze klubu.
A zakończyło się spokojnie. Olsztyńskie studenckie spotkania z poezją śpiewaną jakoś wcześniej nie powodowały u mnie palpitacji serca. Wiele chyba straciłem. Pomijając naprawdę średni toruńską wokalistkę, która była supportem to cały wieczór był ucztą dl ucha. Śmiałkowski zagrał świetny koncert. Był to popis poetycki na wysokim poziomie. Klasą jednak samą dla siebie był grający z nim olsztyński gitarzysta, którego fani określają krótko :Paco de Czamara, który na gitarze wygrywał emocję niedostępne dla zwykłego śmiertelnika.