Wydany nakładem Staromiejskiego Domu Kultury w Warszawie tomik poetycki p.t. „Pracowite popołudnie” jest debiutem Literackim Natalii Małek. Ta urodzona w 1988 roku studentka anglistyki i amerykanistyki na Uniwersytecie Warszawskim jest przedstawicielką najmłodszego pokolenia poetów, śmiało wchodzących na salony literackie. Większość odbiorców pierwszy raz zetknęła się z twórczością poetki w trakcie lektury „Solistek” – antologii współczesnej polskiej poezji kobiecej. Droga literacka Małek zaczęła się , więc nieco inaczej niż droga wielu innych twórców. Najpierw antologia – a dopiero później debiut.Jest to jednak znak naszych literackich czasów.
„Jestem pełnoletnia w każdym stanie Ameryki” tak zaczyna się wiersz Malek p.t. „Wszystkie stany”. Ten incipit odgrywa istotną rolę w odbiorze całego tomiku. Malek wskazuje w wielu tekstach na swoją dojrzałość, nie zapominając jednak o dopiero co skończonym dzieciństwie, które to raz za razem przypomina o sobie w małych rzeczach kształtujących dzień powszedni (jak zamiłowanie do lemoniady z miętą zasygnalizowane w wierszu: Czym można się wkupić).
Pełnoletnia Malek pija „ soki zbyt gęste do wódki”( [Gdy zjadłam koktajlowe pomidorki], sporo czyta ( Kundera, Feringhetti , Heaney] i lubi chodzić do kina na francuską Nową Falę ( Dzień na prowincji) . Wyłania się więc z tego opisu obraz osoby wykształconej a w najgorszym wypadku aspirującej do odgrywania roli inteligenta ( w tym przypadku inteligentki). W wizerunku tym jest jednak pewna rysa , spowodowana prawie infantylną formą niektórych wierszy. Rysa ta wskazuję też na główny problem tomiku: na jego kolosalną nierówność. Obok wierszy co najmniej dobrych takich jak choćby tytułowe „Pracowite popołudnia” mamy tu też wiele tekstów, które w moim odczuciu nie powinny tu się znaleźć ze względu albo to na swoją banalność( Munszijet Nasser- opis katastrofy w kairskich slumsach może być nawet i wzruszający tyle, że tekstów związanych z tragediami spotykającymi ludzkość były już miliony a ten nic nowego nie wnosi zarówno pod względem literackim jak i publicystycznym), albo na słabą formę poetycką ( Para- filia), albo na jedno i drugie(Tamte wiersze).
Warto się więc zastanowić gdzie jest problem? Bowiem zastanawiające jest to jakim cudem autorka posiadająca nieprzeciętne możliwości poetyckie „ dopuszcza się” w swoim debiutanckim tomiku utworów tak słabych i kontrastujących z resztą?
W mojej opinii problem nie leży do końca po stronie autorki, lecz tkwi on w kwestii redakcji ( w tym przypadku redaktorką wydania jest Kamila Pawluś). Nie jest to pierwszy i zapewne nie ostatni taki przypadek. Warto wspomnieć o wydanym niemalże w tym samym okresie tomiku Michaliny Janyszek- Kujawy, który rozbity niemiłosiernie przez redaktor wydania Bernadettę Darską ,broni się chyba jedynie tylko dzięki sporym możliwościom poetyckim autorki. Malek takiego szczęścia nie ma. W imię spójności dzieła i pewnego konceptu redaktorki zrezygnowano z części jej utworów nie pasujących do schematu (wspomniała o tym sama autorka na spotkaniu literackim w Olsztynie, którego to autor recenzji był uczestnikiem) i o ile nie jest to rzecz niezwykła to nieszczęściem Malek jest to, że w tym wypadku dokonano chyba jednak niezbyt trafnych wyborów.
Można jednak te wszystkie niedoskonałości zrzucić na karb debiutu autorki w świecie literacko- wydawniczym. Debiutu wskazującego momentami na spore możliwości poetyckie , ale patrząc przez pryzmat tomiku jako całości- co najwyżej przeciętnego. Wypada mieć nadzieję, że wraz z kolejnymi pozycjami w dorobku autorki będzie lepiej. Bo lepiej być zdecydowanie może.
Natalia Malek, Pracowite popołudnia, Staromiejski Dom Kultury, 2010
Krzysztof Kapinos